Bogdan Dziworski
Bez tytułu
Datowanie: | lata 60. XX w. |
Technika: | fotografia czarno-biała |
Rozmiar: | wys. 50,7 cm, szer. 41,8 cm |
Sposób nabycia: | zakup |
Data nabycia: | 21.12.1987 |
Numer inwentarzowy: | MS/SN/F/1850 |
Dzieło dostępne na ekspozycji: | tak |
Opis dzieła
Fotografia „Bez tytułu" ukazuje dwie dziewczynki na podwórku. Jedna z nich, z kluczem na szyi, siedzi na blaszanej beczce, druga, ze spódnicą unoszoną przez wiatr, trzyma piłkę. Zdjęcie wpisuje się obszerny katalog prac Bogdana Dziworskiego ukazujących dzieci. Ich codzienność i zabawy należały do najchętniej podejmowanych przez niego tematów. Mówił o swoich fotografiach, że są „wychodzone”. W latach 60. godzinami przemierzał ulice Łodzi zaglądając w obdrapane bramy i brudne podwórka by w tym ubogim świecie odkrywać jego niesamowity mikrokosmos. W większości był on tworzony przez dzieci. To one i ich niczym niepohamowany pęd do zabawy ożywiały szare i na pozór smutne miasto. Podwórka były dla Dziworskiego niczym scena w teatrze. Wkraczał tam, obserwował i czekał by uchwycić odpowiedni moment. Jak wspominał po latach: „Dzieci prowadziły tam swoje gry. Nigdy nie wiedziałem, co mnie czeka. Szybko celowałem aparatem, robiłem jedno, dwa zdjęcia.”(Bogdan Dziworski, „f5/6", Warszawa 2017). Jego fotografie cechuje pewna lekkość, są niewymuszone i swobodne, a przede wszystkim nieoceniające. Dziworski nie ma w sobie socjologicznego zacięcia charakterystycznego dla wielu reportażystów, nie osądza i nie podejmuje się krytyki siermiężnych realiów PRL-u. Na swoich zdjęciach ukazuje wycinek świata, uchwycony moment, który mógł wydarzyć się wszędzie. Kontekst miejsca nie ma tu istotnego znaczenia, liczą się obserwowani z czułością ludzie, ich gesty, emocje, wzajemne relacje i napięcia. Fotograficzna twórczość Dziworskiego przesycona jest duchem francuskiej fotografii humanistycznej skupionej na codzienności i starającej się uchwycić ulotność chwili. Jego mistrzem był Henri Cartier-Bresson, twórca koncepcji „decydującego momentu”, z którym Dziworski prowadził korespondencję. Podobnie jak francuski fotograf, w swoich dopracowanych czarno-białych zdjęciach potrafił on wydobyć piękno z codzienności. Były one jednak mniej „eleganckie” niż dzieła mistrza, skupione raczej na tym, co biedne i zgrzebne. Pod tym względem styl Dziworskiego bliższy jest estetyce reprezentowanej przez Elliota Erwitta czy Williama Kleina.
Dorota Stolarska-Kultys