Józef Robakowski
La-Lu
Datowanie: | 1985 |
Technika: | film barwny z dźwiękiem |
Rozmiar: | czas trwania 5 min |
Sposób nabycia: | zakup |
Data nabycia: | 20.08.1992 |
Numer inwentarzowy: | MS/SN/V/10/9 |
Dzieło dostępne na ekspozycji: | tak |
Opis dzieła
„La-lu" to krótki videoperformance z cyklu „Ćwiczenia dla video". Kamera rejestruje huśtawki bujające się w tempie melodii wyśpiewywanej spoza kadru przez autora. Ich ruch nadaje rytm całemu obrazowi. Początkowo dynamiczny i intensywny, z czasem wyhamowuje i uspokaja się. Analogicznie dzieje się z warstwą dźwiękową opartą na dwóch sylabach „la” i „lu”. Kamera stoi nieruchomo, artysta zmienia jedynie ogniskową, co jakiś czas zbliżając i oddalając obraz. Dopasowuje wyśpiewywane dźwięki do ujęcia: obrazowi oddalonemu towarzyszy sylaba „la”, a przybliżonemu „lu”. Dźwięk stanowi doprecyzowanie obrazu, wzmacnia somatyczne doznania. O ile „la” jest nucone lekko i płynnie, o tyle w „lu”, wyśpiewywanym w sposób „urywany”, zawarty jest pewien ciężar. Idzie on w parze z ujęciem skierowanym na wydeptaną obok huśtawki ziemię, uruchamiając mniej przyjemne wspomnienia z dzieciństwa, jak wyczekiwanie na swoją kolej na zabawę. Wideo rozpoczyna się od szerokiego ujęcia i wesoło śpiewanego „la”, a kończy na zbliżeniu, spowolnieniu i dosadnym „lu”, sugerując jak gdyby koniec zabawy i zejście na ziemię w pozycję wyczekującego.
„La-lu" nawiązuje do prac należących do, realizowanego od lat 70., cyklu zapisów biologiczno-mechanicznych, w których Robakowski bada relację stanów psychofizycznych organizmu z urządzeniami służącymi mechanicznemu zapisowi. W realizacjach tych, jak np. w „Idę" (1973), kamera oderwana od oka traktowana jest jako przedłużenie ciała filmującego. Kręcenie „z ręki” umożliwia przeniesienie na widza cielesnego doświadczenia autora. W przypadku omawianego wideo kamera stoi nieruchomo, a funkcję tę przejmuje ogniskowa obiektywu. Na zbliżeniach Robakowski kieruje go w miejsce analogiczne do tego, w którym sam się znajduje po drugiej stronie huśtawki. Można powiedzieć, że kieruje kamerę na siebie. Podobnie jak w „Idę", przeżycie artysty zostaje oddane przez warstwę dźwiękową – zamiast zmęczenia w głosie wyczuwamy pewne zniecierpliwienie w intonacji sylaby „lu”. Rytm filmu i jego struktura odzwierciedlają konkretne psychofizyczne doświadczenie.
Praca została nabyta do zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi bezpośrednio od artysty.
Dorota Stolarska-Kultys